Chorobie można zapomnieć

Dlaczego obchodzimy Światowy Dzień Nerek?

BOLESŁAW RUTKOWSKI: Światowy Dzień Nerek to tylko mała część realizowanego na całym świecie i zakrojonego na szeroką skalę programu działań informacyjnych. Nefrolodzy chcą zwrócić uwagą opinii publicznej na częste występowanie chorób nerek. A choroby i ich potencjalne skutki można eliminować dzięki profilaktyce oraz wczesnej diagnostyce medycznej. Bo choroby nerek,w odróżnieniu od wielu innych chorób organów wewnętrznych, na wczesnym etapie są uleczalne.

Czy schorzenia nerek, podobnie jak choroby układu krążenia, można zakwalifikować do chorób cywilizacyjnych?

Tak. Przekonują o tym statystyki epidemiologiczne. Z najnowszych badań przeprowadzonych w wielu regionach świata wynika, że w zależności od regionu geograficznego i kraju liczba osób ze schorzeniami nerek waha się od 6 do 20 procent. Większą liczbę odnotowujemy w krajach wysokorozwiniętych, w których społeczeństwa starzeją się w związku z wydłużeniem życia. A naturalną koleją rzeczy starsze pokolenie jest bardziej narażone na choroby. Szacuje się, że na całym świecie choroby nerek mogą dotyczyć około 600 milionów osób. Oceniamy, że w Polsce chorych może być około czterech milionów osób, chociaż nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę.

Dlaczego?

Choroby nerek rozwijają się bardzo podstępnie, bo niemal bezobjawowo. Rzadko odczuwamy dyskomfort lub ból, a problemy z oddawaniem moczu nie zawsze kojarzmy z niewydolnością nerek. Tymczasem chore nerki mają bezpośredni wpływ na występowanie innych bardzo poważnych chorób, które zbierają śmiertelne żniwo. Czytałem ostatnio raport epidemiologiczny dotyczący umieralności w Polsce i jej przyczyn. O dziwo, nie ma w tej statystyce przypadków spowodowanych chorobą nerek. Za to porażająca jest liczba zgonów spowodowanych np. chorobami układu sercowo-naczyniowego. A one w ogromnej mierze są właśnie następstwem schorzeń nerek. W porównaniu ze zdrowym człowiekiem, pacjent z niewydolnymi nerkami jest aż pięciokrotnie bardziej narażony na choroby układu sercowo-naczyniowego. U tych, którzy muszą być poddawani dializom, to ryzyko wzrasta aż 30 – 50-krotnie.

Kto jest najbardziej narażony?

Choroby nerek grożą wszystkim, ale są grupy ryzyka, wśród których schorzenia te zdarzają się dużo częściej. Największym ryzykiem zachorowania obarczeni są: osoby czarnoskóre, rdzenni mieszkańcy Australii, Indianie, a także cukrzycy oraz osoby starsze i cierpiące na nadciśnienie tętnicze.Do grup ryzyka zaliczają się także ci, u których w rodzinach występowały już przypadki chorób nerek lub układu sercowo-naczyniowego. W tych grupach ryzyko zachorowalności dotyczy aż 60 procent populacji.

Czy chorób nerek można uniknąć?

Można z pewnością zmniejszyć ryzyko zachorowania, prowadząc zdrowy tryb życia. Nerki źle znoszą obecność nadmiernej ilości soli, którą obficie doprawiamy nasze posiłki. Nie powinniśmy w naszej diecie przesadzać z nadmierną ilością białka, którego zwłaszcza

w postaci mięsa i jego przetworów spożywamy w Polsce bardzo dużo. Negatywnie na nerki wpływa nadmierne spożywanie alkoholu oraz palenie papierosów, korzystny jest natomiast umiarkowany wysiłek fizyczny.

Skoro choroby nerek przebiegają zwykle bezboleśnie, jak je odpowiednio wcześniej wykryć?

Sygnałem alarmowym jest obecność białka w moczu i podwyższony poziom kreatyniny, który stwierdzić można na podstawie prostego i taniego badania ogólnego moczu. Zalecałbym wszystkim przynajmniej raz w roku poddać się takiemu badaniu. Osoby należące do grup ryzyka powinny robić badanie moczu co pół roku. Powodem do niepokoju może być też wysokie ciśnienie tętnicze i wysoki poziom cukru we krwi, który może wskazywać na cukrzycową chorobę nerek albo hiperlipidemia, stwierdzona przy badaniu poziomu cholesterolu. Zdiagnozowanie na wczesnym etapie schorzenia nerek w większości przypadków są uleczalne za pomocą środków farmakologicznych, można zastosować też leczenie nefroprotekcyjne.

A gdy farmakologia zawodzi…

Pozostają nam wówczas metody leczenia nerkozastępczego: dializy i przeszczepy nerek. Dializom poddajemy w tej chwili w Polsce około 15 tyś. pacjentów. Jedną trzecią stanowią ludzie młodzi, w wieku 20 – 30 lat.

Jak wygląda dzisiaj los pacjentów skazanych na leczenie nerkozastępczej?

W ostatnich latach sytuacja takich pacjentów uległa znaczącej poprawie. Dzięki stowarzyszeniom skupiającym pacjentów i ich rodziny oraz aktywnej postawie środowisk lekarskich udało się nam zapewnić w budżecie NFZ środki, które zaspokajają bieżące potrzeby pacjentów w zakresie dializ. Gorzej przedstawia się sytuacja z narządami do przeszczepów. W Polsce większość takich zabiegów prowadzi się z wykorzystaniem organów pochodzących od zmarłych. Mogłoby ich być więcej, ale to wymaga rozpropagowania idei przeszczepu nerek od osób blisko spokrewnionych. W USA w 45 – 50 procentach przeszczepów dawcami są członkowie rodzin chorych. Niewiele mniej takich przeszczepów wykonuje się w Skandynawii. A Polacy z trudem akceptują taką formę pomocy chorym: żywi dawcy zapewniają zaledwie 1,5 procent narządów do przeszczepów. Ale pod względem przygotowania lekarskiego oraz poziomu zaawansowania technicznego, stosowanego w leczeniu nerkozastępczym sprzętu, nie odbiegamy dzisiaj od standardów światowych.

Dializy utrudniają pacjentom codzienne życie. Czy naukowcy pracują nad innymi – poza przeszczepami – metodami leczenia?

Wielkie nadzieje pokłada się w leczniczym działaniu komórek macierzystych i w tym kierunku podąża obecnie wiele badań z pogranicza medycyny i biologii molekularnej. Jednak, o ile jestem w stanie wyobrazić sobie, że takie komórki można zastosować w leczeniu prostych tkanek, o tyle w przypadku nerek jestem sceptykiem. Nerka ma wyjątkowo złożoną budowę oraz fizjologię, jest więc organem trudnym do odtworzenia dzięki działaniu komórek macierzystych. O wiele więcej nadziei pokładałbym w postępie w dziedzinie dializy. Obserwujemy tu stały postęp, zwłaszcza w dziedzinie miniaturyzacji urządzeń. Być może wkrótce pacjenci z niewydolnością nerek będą posiadali własny mobilny aparat do dializ, podobnie jak dzisiaj cukrzycy mogą korzystać z miniaturowych pomp insulinowych. Ale postęp w dziedzinie medycyny nie zmniejsza wagi profilaktyki, diagnostyki oraz leczenia farmakologicznego na wczesnym etapie choroby. Są o wiele tańsze od przeszczepów i dializ. Dawno zrozumiano to w USA i wielu krajach zachodnio-europejskich. Powszechne tam programy edukacyjne i profilaktyczne pozwoliły ograniczyć występowanie chorób nerek oraz skutki powikłań u ludzi młodych.

Na czym polega sprawowana przez pana funkcja konsultanta krajowego?

Moim zdaniem jest przede wszystkim koordynowanie działań w obszarze badań medycznych oraz realizacja programów służących skutecznemu zapobieganiu i leczeniu chorób nerek. Temu służą między innymi prowadzone na szczeblu regionalnym przez koordynatorów wojewódzkich akcje informacyjne towarzyszące m.in. Światowemu Dniu Nerek. Koordynator współpracuje nie tylko ze środowiskami medycznymi, ale również z organizacjami pacjentów, starając się w porozumieniu z Ministerstwem Zdrowia i NFZ zaspokoić ich oczekiwania. Przykładem naszej współpracy było zapewnienie stałego finansowania dializ. Teraz moim priorytetowym celem jest zbudowanie sprawnego systemu propagującego profilaktykę, diagnostykę nerek oraz leczenie nerkozastepcze. Skierowany będzie nie tylko do pacjentów, ale przede wszystkim do lekarzy pierwszego kontaktu. Poprzez akcje informacyjne chcemy lekarzom uświadomić skalę i wagę problemu oraz podsuwać im rozwiązania, które zmniejszą zachorowalność i wyeliminują powikłania.

W ubiegłym roku przygotowaliśmy w tym celu m.in. poradnik dla lekarzy „Nefroprotekcja”, wydany przez wydawnictwo Czelej.

– rozmawiał p.r.

 

Prof. Bolesław Rutkowski jest kierownikiem Katedry i Kliniki Nefrologii, Transplantologii i Chorób Wewnętrznych Gdańskiej Akademii Medycznej i Krajowym Konsultantem Medycznym w dziedzinie Nefrologii.

 

Napisz komentarz